Gadjo Delhi 5 » Mizoram http://gadjo5.karczmarczyk.pl Just another gadjo's blog Mon, 08 Apr 2013 07:17:56 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.5-RC2 Lungbun – Barsana http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/02/lungbun-barsana/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=lungbun-barsana http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/02/lungbun-barsana/#comments Tue, 02 Apr 2013 01:45:22 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=858 Continue reading ]]> Po kolacji w Lungbun wracamy do Saihy, nocuję u rodzinki, z rana jadę z wujkiem 12h do Aizawl, tam nocka w hotelu (bo mnie dzieciaki wujka zdążyły wnerwić), z rańca 6h do Silcharu, 12h nocnym jeepem do Guwahati, skopsały mi się pociągi więc z Guwahati lecę samolotem do Delhi, taxi do metra, metro na Pahar, nocka w Sunny Lodge, riksza do Dworca, autobus do Chatti, riksza do Barsany (klasycznie już jazda na dachu) i już jestem tam gdzie planowałem.

Tylko, że o jeden dzień za późno – impreza tutaj (Lathmar Holi) już się skończyła, była kilka dni wcześniej.

Jedziemy w składzie ja, Paweł, Marta i Magda.

Na dachu rikszy w drodze do Barsany W drodze do barsany Na dachu rikszy w drodze do Barsany W drodze do Barsany W drodze do Barsany ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/02/lungbun-barsana/feed/ 0
Ela weds Racheli czyli ślubne foty ze wsi Lungbun http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/01/ela-weds-racheli-czyli-slubne-foty-ze-wsi-lungbun/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=ela-weds-racheli-czyli-slubne-foty-ze-wsi-lungbun http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/01/ela-weds-racheli-czyli-slubne-foty-ze-wsi-lungbun/#comments Mon, 01 Apr 2013 05:16:48 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=753 Wersja słowno-muzyczna.

Nasza bryka z posagiem Posag Posiadowa w domu wujka Samuela Posiadowa w domu wujka Samuela Posiadowa w domu wujka Samuela I przed domem Targamy posag do domu panny mlodej Targamy posag do domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Posiadowa i przemowy w domu panny mlodej Pysznosci Pysznosci Pysznosci Dzieciaki przygladaja sie bawolobiciu Bawolobicie Jelitka Kolejne czesci Przemarsz przez wies z pociachanym bawolem Przemarsz przez wies z pociachanym bawolem Przemarsz przez wies z pociachanym bawolem Obrobka skrawaniem Obrobka skrawaniem Pieczona swinka Pieczona swinka Plac boju Market Ostatnie przygotowania do slubu Chlopak cos rozdrabnia Ojciec Esther i swiadek Kuchnia polowa Ostatnie przygotowania do slubu Ostatnie przygotowania do slubu Kuzynki W drodze do kosciola Ostatnie przygotowania do slubu Ostatnie przygotowania do slubu Ostatnie przygotowania do slubu Ostatnie przygotowania do slubu W drodze do kosciola Dzieciaki na chorze Slub Slub Kosciol w Lungbun Slub Slub Slub Slub Slub, chor z Saihy Slub Slub Slub Slub Kolejka z zyczeniami Suknia i kwiatki Sesja w kosciele Sesja w kosciele Sesja w kosciele Sesja w kosciele Chorzystki W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej W szkolce niedzielnej I po imprezie Kolejka do jedzenia Pani z dzieckiem i jedzeniem Grupenfoto Racheli i swiadkowa Racheli Obiadek Transmisja slubu w tv Zaraz przyjda goscie Przyszli goscie, kolejka do witania sie z rodzina pana mlodego Dyskusja na temat posagu itp. Widownia Samuel rozdaje prezenty Grupenfoto Mozna juz zdjac troche ciezaru z ubrania Ze niby gra na skrzypcach Przemowienie Grupenfoto Racheli prowadzi chor Racheli prowadzi chor Modly Pokoj Kolejka do stolowki Szwedzki stol ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/04/01/ela-weds-racheli-czyli-slubne-foty-ze-wsi-lungbun/feed/ 2
Lungbun http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/30/lungbun/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=lungbun http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/30/lungbun/#comments Sat, 30 Mar 2013 04:52:48 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=682 Continue reading ]]> Przy okazji okazuje się, że Zizi (pani manager w hotelu) jest spowinowacona z Esther, a konkretnie jest córką wujka matki żony wujka Esther. To samo dotyczy Josepha.

Jedziemy. I to szybko. Zakładałem, że pojedziemy jutro i że zdążę porezerwować bilety, kupić może jakiś mały ślubny upominek czy coś ale niestety nie da rady. Pędzę do hotelu się wymeldować, zapłacić za 8 spędzonych tu nocy i wracam z drugim plecakiem do domu Esther. Ona dojedzie jutro a dzisiaj jedzie pan młody, świadek z żoną, emerytowany pastor, ja i jeszcze parę innych osób. Po drodze zatrzymujemy się w Lungzarhtum (jakieś 10km za Saihą) na fotki z punktu widokowego (fotki w poprzednim odcinku).

Lungbun jest 3km od Birmy, chyba wszyscy tutaj stamtąd pochodzą, jedni przyjechali 100 lat temu, inni 50, inni już się tutaj urodzili. Na granicy jest rzeka, niebawem przyjadą ministry otworzyć nowy tymczasowy most.

W Lungbun (lokalna nazwa Lobo) robimy przechadzkę po wiosce, jemy jelita i wbijamy do domku na nocleg. Wiocha fajnie położona w górach z ładnym widoczkiem, niewielka, ponoć ok. 150 domów, ale jest regularne sumo kursujące do Saihy i z powrotem.

Budzę się koło 6-ej. Zimno jak na syberii, na szczęście w domku może się ogrzać przy ognisku, przy którym pan gospodarz nauczyciel skubie małego ptaka, którego zabił dzisiaj rano kamieniem. Nie zna angielskiej nazwy, ale coś podobnego do gołębia. Będzie na śniadanie. Samuel opowiada historyjkę:

- Hindusi wierzą w reinkarnację. Niektórzy po śmierci ponownie dostaną ludzkie ciała, niektórzy zostaną zwierzętami, niektórzy ptakami. Jeśli tobie przytrafi się zostać ptakiem to pod żadnym pozorem nie leć do Mizoramu.

Samuel przywiózł posag. W Indiach to strona panny młodej musi coś sprezentować, ale tutaj jest to rola pana młodego. Posag to kilkanaście wielkich garów do gotowania, biżuteria i ubrania. Zabijemy też kilka zwierzątek – 4 świnie, bufallo, kuraki itp., tak aby każdy we wiosce (oraz goście z dwóch sąsiednich dziur) mogli się najeść. Posag jest tak duży jak zażąda rodzina panny młodej.

Z rańca idziemy z jakimiś lokalnymi do stawu nad rzeką łowić ryby. Średnio idzie, łapiemy 12 niewielkich sztuk. Po przyjeździe Esther wpadamy tam jeszcze raz już tylko na krótką posiadówę a potem łazimy po domach na herbatkę.

Dzisiejsza główna impreza to uroczyste wręczenie posagu. Po jakichś pogaduszkach w domu wujka Samuela bierzemy gary i zanosimy do domu Racheli, gdzie obie strony wygłaszają swoje przemowy a rodzina panny młodej odmierza ręcznie wymiary garów czy przypadkiem nie są mniejsze niż zakładali. Państwa młodych nie ma, ćwiczą na jutrzejszy ślub, więc wracamy na 50-tą dzisiaj herbatkę do domu wujka Samuela i idziemy spać.

Bierzemy bawoła, idziemy w miejsce odosobnienia, cios siekierą w potylicę i kroimy denata na kawałki. Kawałki wrzucamy na wózek, wózek jedzie do centrum a tam następuje obróbka. W międzyczasie pod nóż poszły też świnki, które właśnie się smażą na ruszcie.

O 11-ej idziemy do kościoła. Pan proboszcz prosi rodzinę panny młodej, żeby wstała i się pokazała, to samo dotyczy rodziny pana młodego, a potem jeszcze ja się muszę ujawnić. Msza jak msza, śpiewy modlitwy, przysięga małżeńska itp. Potem klasyczna kolejka z gratulacjami przed kościołem i idziemy na kolejną imprę w szkółce niedzielnej. Państwo młodzi dostają prezenty, śpiewamy piosenki, a na końcu podziękowania czy coś, znowu mi się dostaje.

- Jest z nami pan Dżek z Polski, panie Dżeku proszę wstać.

Wstaję.

- Dziękuję, możesz pan usiąść.

Siadam.

A po imprezie idziemy na wyżerę. Dla wieśniaków żarcie serwują w centrum wioski, my jemy w domu panny młodej. Jelita z ryżem itp.

Niby już po ślubie, ale tradycja mówi, że rodzina panny młodej musi jeszcze wyrazić swoją opinię na temat posagu. Jak coś jest nie tak to anulujemy imprezę. A jak ok to panna młoda będzie mogła wejść do pokoju. No więc znowu zbiórka w domu wujka Samuela, przemowy, pogaduszki itp. Wizualnie nic ciekawego. Za to Samuel rozdaje prezenty, ja dostaję kopertę z tysiakiem.

W lokalnej wioskowej tv puszczają właśnie transmisję ze ślubu. Próbuję się uwiecznić na zdjęciu telewizora, niestety w międzyczasie Esther wyciąga mnie, żeby pojechał z chłopakami do pobliskiego army camp, gdzie stacjonuje 28 pułk strzelców assamskich w celu nabycia procentów. Jadę nie tylko w celach towarzyskich ale również jako tłumacz z hindi na ludzki bo chłopaki nie znają. Z hindi idzie mi dobrze, gorzej z procentami.

- Będziemy mieć coś w następnym tygodniu – mówi pan w mundurze. Nawet się nie spytał co ja tu robię, nie chciał paszportu, nie zaaresztował… Nudy.

Paru tutejszych wygląda jakby wiedziało gdzie można coś załatwić, ale nikt nie chce nam powiedzieć. Wysyłamy jednego ochotnika na wycieczkę do sąsiedniej wioski. Tam też nic nie ma, jest dopiero kawałek dalej w wiosce o wdzięcznej nazwie „10 kilometrów”. Rozpijamy flachy z etykietą a la Jabłuszko S. ukrywając się przed religijną rodziną pastora w samochodzie.

Szuka mnie gospodarz domu, w którym mieszkam, więc dyskretnie wydobywam się z samochodu i idę spać. Jutro z samego rańca ruszamy do Aizawl z bratem Samuela.

Żartowalem. Zmiana planów – zostajemy jeszcze trochę, bo wujek Samuela nalega. Rodzina spotyka się bardzo rzadko w tak dużym gronie, wujtek jest stary, inni jeszcze starsi, może to ostatnia okazja. Jedziemy najpierw odwiezić jakieś groby. Na pierwszy ogień idzie grób dziadka Samuela gdzieś w lesie. Dziadek swego czasu dostąpił objawienia. Niepiśmiennym był, a wszystko co opowiedział było zgodne z biblią. Doznał on też później drugiego objawienia. Niepiśmiennym był, a wszystko co opowiedział było zgodne z biblią. Zjechali się panowie ze wszystkich stron świata aby potwierdzić co rzekł. W końcu doznał trzeciego objawienia co trwało 3 dni i 3 noce. A wszystko co powiedział było zgodne z biblią. Rzekł on też:

- Oto dzisiaj umrę.

Po czym wyprawił ucztę dla wszystkich, a gdy nadszedł czas powziął i umarł. A był to rok 1942.

Modlitwa w kółeczku i idziemy na kolejne groby. Po czym Samuel z żoną wraca do wiochy i ja z młodymi i niektórymi starymi jedziemy nad dużą rzekę Kolodyne na granicy z Birmą. Tam bierzemy krótką kąpiel przy nowym mostku, który okazuje się być skromniejszy niż się spodziewałem.

Wracając mijamy się z flotą samochodów pana ministra z Mizoramu, który właśnie jedzie do Birmy, żeby następnego dnia uroczyście otworzyć nowy szlak handlowy.

Ojciec Esther jest niezbyt zadowolony z faktu, że się mimowolnie oddaliliśmy zamiast uczestniczyć w rodzinnych modłach. Przegapiamy też jak Racheli gra na skrzypcach.

Koniec imprezy.

Wesołych.

Pierwszy zestaw zdjęć.

Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun, chinski pastor w samochodzie Lungbun, udomowiony lampart Lungbun, kolacyjka Lungbun, kolacyjka na zewnatrz Lungbun, kuchnia polowa Lungbun, kuchnia polowa Lungbun, Sachho piecze ptaka Lungbun, Sachho piecze ptaka Lungbun, lowimy ryby Lungbun, lowimy ryby Lungbun, lowimy ryby Lungbun, lowimy ryby Lungbun, lowimy ryby Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun, nad rzeczka Lungbun, nasz nadrzeczny przewodnik Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun Lungbun, kubeczki dla gosci Lungbun, catch of the day Lungbun, catch of the day Lungbun, ojciec Esther opowiada historie dziadka przy jego grobie Lungbun, modlitwa przy grobie pradziadka Esther Lungbun Lungbun, przy grobie pradziadka Lungbun Lungbun, idziemy na kolejny cmentarz Nagrobek Zyciorys chyba brata Samuela Grob chyba brata Samuela Cmentarz w Lungbun Cmentarz w Lungbun Lungbun, w drodze do rzeki Kolodyne Lungbun, nowy most na rzece Kolodyne Lungbun, rzeka Kolodyne Lungbun, rzeka Kolodyne Lungbun, rzeka Kolodyne i pan Lungbun, rzeka Kolodyne i ostatnie poprawki mostu przed przejazdem ich ekscelencji Piora Zaraz bedziemy pchac pod gorke Widok z Kolodyne View Point Widok z Kolodyne View Point Widok z Kolodyne View Point Wladze jada do Birmy, jutro oficjalnie otworza most Babcia Esther, jej ojciec byl krolem wioski Esther i czyjes dziecko Pakujemy sie w droge powrotna Lungbun ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/30/lungbun/feed/ 0
Saiha – utknąłem http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/27/saiha-utknalem/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=saiha-utknalem http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/27/saiha-utknalem/#comments Wed, 27 Mar 2013 13:13:03 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=645 Continue reading ]]> Poniedziałek

Popowrotne wieczorne whisky w hotelu.

Wtorek

Idziemy z Valem i Mamte (już w bardziej oficjalnych strojach) do tutejszego oddziału SSA. Przez chwilę siedzę z nimi w biurze ojca dyrektora czy jakiejś innej ważnej osoby i przysłuchuję się jak opowiadają innym tubylcom o swojej misji. Tylko przez chwilę, bo Akhumi wyciąga mnie na oglądanie zdjęć. Pijemy herbatkę, jemy ryż i gapimy się w ekran. Przelatujemy wszystko jak leci po kolei, kilkaset fotek, ale wszyscy są zainteresowani głównie jednym – kamieniami z Saphao.

Wracam do hotelu bo cierpię. Pierwszy cierpiał Zara, kolega Vala, który z nami nie pojechał i dzięki temu znalazło się miejsce dla mnie (teraz leży w szpitalu w Lunglei), wczoraj cierpiała Mamte a wieczorem jeszcze Ruala podwędzi mi jedną tabletkę.

Środa

Znów wpadam do biura. W biurze jak to w biurze – wszyscy pracują. Jedni sobie łażą, inni grają w pasjansa, jeszcze inni oglądają po raz kolejny obrazki z wycieczki. Po pracy idę do domu Esther. Jej ojciec ma drukarnię – maszyny offsetowe, krajalnice do papieru, laminatory, prawie jak u mnie w robocie tylko sprzęt jest z epoki brązu. Wujek Esther, Samuel (w skrócie Ela), jest pastorem. Pochodzi z Birmy, spędził tam 25 lat a kolejne 25 lat tutaj w Mizoramie. A tak na prawdę trochę mniej, bo przez parę lat siedział w Nepalu na placówce misjonarskiej. W każdym razie teraz ma 50-tkę na karku i się żeni z panią o 20 lat młodszą. Przyszłą żonę widział raz na zdjęciu, za tydzień się z nią spotka w małej wiosce Lungbun na wschód od Saihy, przy granicy z Birmą.

- Dlaczego się nie ożeniłeś wcześniej?

- Zapomniałem.

Do domu wpada Dr. F. Ngurchhinga – jakiś nadpastor czy inny guru. Stary, lekko szalony człowiek, błogosławi babcię Esther jedną ręką ściskając mocno jej głowę, a czasami w nią uderzając, i namiętnie krzycząc „Aaaaalleluja!! Amen!”, potem coś po tutejszemu i znowu „Aaaaaaaaalleluja! Amen!”. Prosi, żebym zrobić mu zdjęcie a nawet nalega, żebym je opublikował w internecie. I żebym dał mu swój adres to mi coś przyśle jak będę potrzebował, ubrania czy coś.

Wieczorem idziemy z wujkiem do kościółka na mszę w języku sąsiadów zza wschodniej granicy. Dużo śpiewów, dużo emocji, pastor coś krzyczy z zaciniętymi pięściami, wyszcy coś krzyczą razem z nim, ale każdy co innego, aaaaaaaaaaaaaalleluja amen.

Czwartek

Rano po spacerku po okolicach szukam internetu, ale go nie ma. Idę do biura. Siedzimy sobie, gadamy, pijemy herbatkę, gramy w gry, oglądamy zdjęcia z wycieczki.

Piątek

Szukam internetu, cały czas go nie ma. Szukam autobusu do Kawlchaw, ale po pierwsze okazuje się, że mam słabą mapę i chodzi mi nie o Kawlchaw a o Theiva, a po drugie autobusu ani jeepa i tak nie ma. Jest dworzec autobusowy – nie działa, bo wszyscy się przesiedli na jeepy. Idę do domu Józefa (Józef będzie naukowcem lub inżynierem, nie lubi cukierków bo od tego się psują zęby, boi się pływać po rzece bo go zjedzą krokodyle, nie gra w piłkę bo jak ktoś go kopnie to mu złamie nogę), jemy zupkę chińską a potem z jego rodzinką jedziemy rikszą spędzić chwilę u reszty jego rodzinki.

Na mieście pojawia się w końcu internet, po upojnych 3 godzinach wrzucania zaległości z Khaikhy wracam do hotelu a stamtąd samochodami z ekipą dźwiękowców z All India Radio przygotowujących Concert For Unity jedziemy na Concert For Unity. Jest transmisja na żywo do radia i do telewizyjnego kanału HS Vision. Cały czas są jakieś problemy techniczne, w końcu po godzinie następuje wielka kulminacja i cała elektronika wysiada.

Sobota

Jeszcze raz szukam czegoś co jedzie do Theivy z równie mizernym rezultatem jak wczoraj – kończę na śniadaniu w domu niejakiego Franklina, posiadówie w jego kasie biletowej i partyjce szachów w jaskini rozpusty. Ale Franklin jest taki sobie (ogólnie, bo w szachy jest ok). Wracam ponownie poszukać neta, net jest ale nie ma prądu, idę więc w odwiedziny do Józka, ale jego też nie ma. Za to wieczorem wpada niespodziewanie do hotelu i zaprasza na jutro.

W hotelu pojawia się starsza pani z Kanady, będzie nauczać w kościele. To druga biała twarz po Violet Lorrain jaką widzę w Mizoramie.

Niedziela

Dzisiaj niczego nie ma, niedziela dzień święty. Pierwszą połowę dnia spędzam u Esther a potem wpadam na obiado-kolację, internet i organki do ciotek Józka.

Poniedziałek

Odwiedzam kolejne rejony miasta. Najpierw prowadzi mnie jakiś lokalny, potem dołącza Apostazy (czy jakoś tak) z okolic Ranchi w stanie Jharkhand. Po angielsku słabo mu idzie, więc się przełączamy na hindi i robi się miło. Prowadzi mnie najpierw do jakichś swoich znajomych albo w miejsca gdzie załatwia jakieś swoje sprawy a potem ja go zabieram do swoich znajomych. Apostazy tu siedzi od 25 lat, zarabia ok. 9 patyków miesięcznie, z czego 7 wysyła internetem żonie i dzieciom w Jharkhandzie, tysiaka odkłada w banku a resztę zostawia dla siebie na jedzenie (mieszkanie ma za darmo). Co oznacza, że przy dobrych wiatrach można za 60 centów dziennie przeżyć, nawet w drogim Mizoramie.

We wsi ciągle nie ma internetu. Przynajmniej jest kablówka w hotelu, oglądam Avatara, ale badziew. Idę na ryż, słoninę i zupę z musztardy. Internetu ciągle nie ma. A potem w połowie Cobry ze Stallonem kończy się prąd.

Wtorek

Wpadam do Esther ustalić szczegóły ślubu.

Dr. F. Ngurchhinga Kosciolek Saiha Ujecie wody Ujecie wody Ujecie wody Saiah - jedyna (!) stacja benzynowa w calym wojewodztwie Saiha Saiha Saiha, ujecie wody Saiha, schodki Saiha, ujecie wody Saiha Tourist Lodge Jozek na Concert for Unity Saiha, Concert for Unity Saiha, Concert for Unity Saiha, Concert for Unity Saiha, Concert for Unity, jestesmy w tv Saiha, Concert for Unity Saiha, Concert for Unity Saiha, Concert for Unity Saiha, partyjka w szachy Saiha Saiha Saiha, widok z punktu widokowego Serpentynki w okolicach Saihy Gdzies tam Toipui, nad rzeka Tuipui Toipui, nad rzeka Tuipui Toipui, nad rzeka Tuipui Toipui, nad rzeka Tuipui ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/27/saiha-utknalem/feed/ 0
Wycieczka do Khaikhy – ogólne zdjęcia z wiosek http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/20/wycieczka-do-khaikhy-ogolne-zdjecia-z-wiosek/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=wycieczka-do-khaikhy-ogolne-zdjecia-z-wiosek http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/20/wycieczka-do-khaikhy-ogolne-zdjecia-z-wiosek/#comments Wed, 20 Mar 2013 11:41:04 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=509 Opis słowno-muzyczny.

W drodze do Phury Zgliszcza po wypalaniu lasow w drodze do Phury Knajpka w Vahai Vahai Vahai Vahai, ujecie wody Vahai Vahai shopping mall Zachodzik W dolu Phura W dolu Phura Phura z ranca Miedzy Phura a Mipu Miedzy Phura a Mipu Rybki z Palak Dil Miedzy Phura a Mipu Herbatka w Mipu Herbaciarnia w Mipu Lasek Lasek Supha Cytuje: ludzie ida na konferencje Gdzies przed Lopu Gdzies przed Lopu Gdzies przed Lopu, myjemy jeepa Gdzies przed Lopu Gdzies przed Lopu, myjemy jeepa Lopu Lopu Lopu Lopu Lopu Kosciol w Lopu Dzieciaki w Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy, ujecie wody Kosciol w Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy Khaikhy, lunch time Khaikhy Khaikhy Ja na granicy z Birma w okolicach Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy, przedzieramy sie przez las Okolice Khaikhy, rybak Okolice Khaikhy, rybak Okolice Khaikhy, tu bedziemy lowic Okolice Khaikhy, wybuch bomby Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy, nasz narybek Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy Okolice Khaikhy, nasza bryka Lopu, Ruala na drzewie Lopu, pokaz strzelania z procy Lopu, mecz siatkowki Lopu Gdzies po drodze Supha, fajne drzewo Supha, fajne drzewo Supha, fajne drzewo Phura, ognisko Phura, pakowanie paan do woreczkow Phura Phura, kosciol Phura Phura Phura Chlopak pokazuje nam droge do Lodaw Val, Mamte, Finally, Ruala Lodaw (Lungdar) Lodaw (Lungdar) Lodaw (Lungdar) Lodaw (Lungdar), mizoramski styl przechowywania kubkow Lodaw (Lungdar), biala twarz Lodaw (Lungdar) Phura, Forest Rest House Phura, Forest Rest House Phura, Forest Rest House Phura, przygotowywanie kolacji Tuipang, Finally pozuje na drzewie przy Circuit House Kwiatki Ja w Tuipang Circuit House Kwiatki Bazarek w Kawlchaw Kawlchaw Ja w Vahai My gdzies po drodze My gdzies po drodze My na granicy z Birma My na granicy z Birma ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/20/wycieczka-do-khaikhy-ogolne-zdjecia-z-wiosek/feed/ 1
Serkor, Lorrain Ville – zdjęcia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/19/serkor-lorrain-ville-zdjecia/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=serkor-lorrain-ville-zdjecia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/19/serkor-lorrain-ville-zdjecia/#comments Tue, 19 Mar 2013 11:26:47 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=474 Opis słowno-muzyczny.

Lorrain Ville, domek zbudowany w 1914 roku Lorraine Ville, biblioteczka Lorraine Ville, suknia sprzed 100 lat Lorrain Ville, biblia Lorrain Ville, biblia Lorrain Ville Lorrain Ville, Ruala pozuje w biblioteczce Lorrain Ville Lorrain Ville, obraz Lorrain Ville, kwiatki w salonie Lorrain Ville Lorrain Ville, stare pianino Lorrain Ville Lorrain Ville, biblioteczka Lorrain Ville, Val wpisuje sie do listy gosci Lorrain Ville Lorrain Ville Lorrain Ville, nasz kierowca z lokalna dziewczyna Lorrain Ville, Violet Lorrain Foxall Lorrain Ville, pani w kuchni Lorrain Ville Widok z Lorrain Ville na rzeke Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow Lorrain Ville, zdjecia rodziny Lorrainow Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow Lorrain Ville, kosciol Ja i panstwo Wszyscy i panstwo Lorrain Ville, grobowiec Lorrainow ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/19/serkor-lorrain-ville-zdjecia/feed/ 0
Chhura/Saphao – zdjęcia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/18/chhurasaphao-zdjecia/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=chhurasaphao-zdjecia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/18/chhurasaphao-zdjecia/#comments Mon, 18 Mar 2013 11:18:01 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=432 Opis słowno-muzyczny.

Fruniemy Kawalek do przejscia bo lodka nie wyrabia Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones, Kolodyne Castle Chhura / Saphao stones, submarine po lewej Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones, Ruala pozuje Chhura / Saphao stones, wszyscy pozuja Chhura / Saphao stones, Mamte pozuje Chhura / Saphao stones, idziemy i pozujemy Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones, kapiel w rzece Chhura / Saphao stones, male zabki Chhura / Saphao stones, submarine Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Chhura / Saphao stones Zdechla ryba na horyzoncie Zdechla ryba w naszych rekach Zdechla ryba na naszej lodce Zdechla ryba w rekach Mamte Fish preprocessing Niesiemy rybe do jeepa Mamte, Finally i ja Ja My Lodaw village, nasza motorowka ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/18/chhurasaphao-zdjecia/feed/ 1
Khaikhy, Lope, Supha, Lodaw (Lungdar) – zdjęcia z wizytacji w szkołach http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/17/khaikhy-lope-supha-lodaw-lungdar-zdjecia-z-wizytacji-w-szkolach/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=khaikhy-lope-supha-lodaw-lungdar-zdjecia-z-wizytacji-w-szkolach http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/17/khaikhy-lope-supha-lodaw-lungdar-zdjecia-z-wizytacji-w-szkolach/#comments Sun, 17 Mar 2013 11:05:49 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=376 Opis słowno-muzyczny.

Slimaczki Khaikhy Khaikhy, Finally rozdaje cukierki Khaikhy, Finally rozdaje cukierki Khaikhy, dzieciarnia biegnie do szkoly Szkola w Khaikhy (Special Training Centre) Szkola w Khaikhy (Special Training Centre) Szkola w Khaikhy (Special Training Centre) Szkola w Khaikhy (Special Training Centre), photo by Valte Khaikhy, modlitwa Khaikhy, dyskusja z dziecmi Khaikhy, Val rozmawia z nauczycielem Khaikhy, banerek na szkole Szkola w Khaikhy Posilek w Khaikhy Val zbiera materialy w szkole w Lopu Val zbiera materialy w szkole w Lopu Dziewuszki w Lopu Lopu, pani kierowniczka czy cos Lopu Lopu Szkola w Lopu Parking w Supha Cukierki dla dzieci w Supha Cukierki dla dzieci w Supha Val i dzieci w Supha Supha, dziewczynka spiewa Supha Val w szkole w Supha Supha, dziewczynka z fajnym kolczykiem Dzieci w Supha Dzieci w Supha Dzieci w Supha Supha, Benjamin na tle fajnego drzewa Dzieci w Supha Val i dzieci w Supha Lodaw Lodaw Lodaw, Beipha - niepelnosprawny chlopak (photo by Valte) Lodaw Lodaw, Benjamin i Beipha Supha, rozmowa z ojcem chlopca Supha, Cardiva Supha, cukierki dla dzieci Supha Supha Supha, dokumentacja fotograficzna Tuipang Tuipang, biuro SSA Tuipang, biuro SSA Tuipang, biuro SSA ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/17/khaikhy-lope-supha-lodaw-lungdar-zdjecia-z-wizytacji-w-szkolach/feed/ 0
Tuipang, Lyuva Khutla Festival – zdjęcia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/16/tuipang-lyuva-khutla-festival-zdjecia/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=tuipang-lyuva-khutla-festival-zdjecia http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/16/tuipang-lyuva-khutla-festival-zdjecia/#comments Sat, 16 Mar 2013 10:41:02 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=291 Opis słowno-muzyczny.

Mamte w stroju ludowym Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival, Bamboo dance Tuipang, Lyuva Khutla Festival, Bamboo dance Tuipang, Lyuva Khutla Festival, Bamboo dance Tuipang, Lyuva Khutla Festival, Bamboo dance Tuipang, Lyuva Khutla Festival, Bamboo dance Tuipang, Lyuva Khutla Festival, kubeczki na sok z ananasa Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival, rytual pogrzebowy Tuipang, Lyuva Khutla Festival, rytual pogrzebowy Tuipang, Lyuva Khutla Festival, rytual pogrzebowy Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival, rytual pogrzebowy Tuipang, Lyuva Khutla Festival, rytual pogrzebowy Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival, bawelniane warsztaty Tuipang, Lyuva Khutla Festival, bawelniane warsztaty Tuipang, Lyuva Khutla Festival, bawelniane warsztaty Tuipang, Lyuva Khutla Festival, bawelniane warsztaty Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Tuipang, Lyuva Khutla Festival Ja Ja Ja i inni Ja ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/16/tuipang-lyuva-khutla-festival-zdjecia/feed/ 0
Khaikhy – szkoły, wybuchy i Jezus na końcu świata http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/15/khaikhy-szkoly-wybuchy-i-jezus-na-koncu-swiata/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=khaikhy-szkoly-wybuchy-i-jezus-na-koncu-swiata http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/15/khaikhy-szkoly-wybuchy-i-jezus-na-koncu-swiata/#comments Fri, 15 Mar 2013 10:40:45 +0000 gadjo http://gadjo5.karczmarczyk.pl/?p=267 Continue reading ]]> - Skąd jesteś i co tu robisz? – pyta Val, koleś siedzący razem z jakimiś laskami w holu Saiha Tourist Lodge.

- Z Polski, zwiedzam Mizoram.

- A my z Aizawl, może chcesz się z nami wybrać do wioski na końcu świata?

Jadąc do Saihy, zaraz za Lunglei… Nie, nie modlitwa. Amortyzatory się rozlatują i czekamy godzinę aż się naprawią. Modlitwa jest dopiero kilka km dalej. Ładne widoczki, z Lawngtlai jedziemy skrótem, który działa zapewne tylko przy dobrej pogodzie, droga mizerna, pylista, ale jest fajny przejazd przez rzekę. Tuż przed Saihą kolejna awaria, tym razem opona.

Ląduję w Saiha Tourist Lodge. Dopytuję sympatyczną panią manager hotelu o różne rzeczy i układam plan zajęć. Kawałek na południe jest jezioro Palak Dil, żeby tam się dostać trzeba najpierw wziąć jeepa do miejscowości Phura gdzie można się przespać w Forest Rest House, a parę kilometrów dalej jest jezioro. Nad jeziorem też jest jakiś budyneczek, w którym niedługo również będzie można się przekimać, ale na póki co jeszcze nie jest otwarty. A może nawet da radę i teraz metodą na ładny uśmiech. Jeszcze dalej jest droga prowadząca na południe do granicy z Birmą, która kończy się na wsi Khaikhy. To już dosyć spory kawałek, bez własnego transportu albo bez 2-3 dni na piechotę nie da rady tam dotrzeć, przynajmniej tak mi się na razie wydaje. O hotelu czy czymś takim można zapomnieć.

I oto pojawia się Valmówiąc, że właśnie jedzie do Khaikhy. Razem z paroma ludźmi z Aizawl, Saihy i Tuipangu pracujących w Mizoram Sarva Shiksha Abhiyan odwiedza szkoły w małych wioskach kontrolując czy wszystko jest w porządku i czy niczego im nie potrzeba. I otwiera nowe. Szkoły w miejscach, do których jedziemy powstały całkiem niedawno – w maju 2012 roku.

Z Saihy jedzie z nami jeszcze Nally, którą wszyscy nazywają Finally, jedziemy na początku do Tuipangu, gdzie dołącza do nas jeszcze Mamte. Samochód prowadzi Ruala. W Tuipangu zatrzymujemy się na dłuższą chwilę. Najpierw w jakiejś kościelnej hali na obiad (ryż, ślimaki, kozie jelita i żołądki, mięsny sos jako popitka itp.), potem na herbatkę w domu Mamte. Ale jesteśmy tutaj nie tylko szlajać się po domach. Akurat dzisiaj jest Lyuva Khutla – święto ludzi Mara. Region, w którym mieszkają Mara nazywa się Maraland. W Indiach jest to Saiha District ale większa część jest w Birmie. Do tej pory świętowano tylko w Saiha, w Tuipangu impreza odbywa się po raz pierwszy. Czyli jestem pierwszym na świecie białasem, który mógł oglądać Lyuva Khutla w Tuipangu. Ktoś próbuje mnie wyciągnąć na scenę, ale twardy jestem i się nie daję.

Ludzie są ubrani odświętnie w tradycyjne stroje. Nie tylko tutejsi, lokalną koszulkę dostał też Val. Dostałem też i ja wraz z lokalną czapeczką. Na placu są różne tańce, śpiewy, przemowy, pokaz rytuału pogrzebowego, obróbki bawełny itd. Wszyscy są częstowani ryżem w bananowym liściu i sokiem z ananasa pitym w podłużnych kubkach z bambusa, dzieciakom rzucane są cukierki.

Zwijamy się koło 15ej, zabawa potrwa jeszcze parę godzin. Do Laki (tam zauważam drugiego jeepa z kilkoma kolejnymi osobami – Beichaku za kierownicą, Akhumi, Benjamin ze strzelbą oraz Esther z aparatem) jest w miarę dobry asfalt, potem wjeżdżamy na wertepy. Powolutku, z przerwą na herbatkę we wsi Vahai, docieramy do Phury – to pierwsza wioska położona w dolinie jaką widzę w Mizoramie – i lądujemy już po ciemnicy w Forest Rest House. Tutaj i dalej prąd jest tylko z baterii słonecznych, nie działają nawet komórki. Jest jeden telefon satelitarny używany tylko w sytuacjach awaryjnych.

Po kolacji (ryż, ryba z jeziora Palak, kozie jelita, kwiaty bananowca itp.) i paru shotach whisky (alkohol w Mizoramie jest nielegalny, ale każdy tubylec wie jak go skombinować) bawimy się w rytmie muzy z jeepa.

Ruszamy z rańca do Khaikhy. Najpierw herbatka w Mipu, potem mijamy kolejnych kilka wiosek, przejeżdżając przez rzekę zatrzymujemy się umyć samochód i w końcu dojeżdżamy na koniec świata. Brudniejsi niż przed myciem – kurz do mokrego samochodu przyczepia się trochę łatwiej. Val z ekipą załatwiają szkolne formalności, reszta (ja, kierowcy i kilka innych osób) pijemy sobie herbatkę, szlajamy się po okolicy, robimy zdjęcia. Jest też oczywiście obiad (ryż, wywar z liścia, kozie jelita, kawałki normalnego koziego mięsa – mięsa nie jada się tu codziennie, tylko na specjalne okazje takie jak Boże Narodzenie czy przyjazd gości z Aizawl). W międzyczasie wszyskie dzieci dostają po cukierku – mamy ich dwa duże pudełka specjalnie kupione na tę okazję w Saiha. A za jakiś czas dostaną też mundurki szkolne, zeszyty do ćwiczeń i szkolne obiady.

Jeden z naszych ludzi prowadzi mnie do jednego z domów na krótką posiadówę, pani, która tam mieszka myśli, że jestem misjonarzem. Mówi, że wyglądam jak Jezus. I że poza jednym misjonarzem, który był tu jakiś czas temu nie było tu białego człowieka. Prawdopodobnie to nie do końca prawda, bo pani z Saiha Tourist Lodge twierdzi, że w zeszłym roku jeden Niemiec pojechał tam na motorze. A wcześniej gdzieś w okolicach Blue Mountain dotarł do wioski po drugiej stronie granicy z Birmą.

Praca pracą, ale skoro już tu jesteśmy to trzeba się trochę rozerwać. Do granicy jest jakieś 1-2 km, jedziemy jeepami razem z paroma lokalnymi ludźmi. Na granicy jest rzeka. W rzece czeka tubylec na łódce z bambusa, na której ma kilka złowionych dzisiaj ryb. Benjamin kupuje największą z nich za 500 rupii. Idziemy kawałek dalej i łowimy sami. To znaczy nie my, ale nasi przewodnicy-rybacy. Wrzucają do wody 3 bomby atomowe i wskakują wyławiać ryby. Ładunki mają od armii, nielegalnie.

- To co my dzisiaj robimy też nie jest legalne – mówi Val.

Wracając do Phury zahaczamy o kolejne wioski. Najpierw Lope. Tam w szkole akurat nie ma dzieci, poszły do dżungli, robimy tylko wywiad z panią dyrektorką. Z Saihy do Lope (wymawiane bardziej jako „Lompu”) jeździ PKS, więc jednak nie jest to taki koniec świata jak mi się wydawało. Herbatka, herbatniki, zdjęcia, jedziemy dalej.

Supha – tutaj już wszyscy na nas czekają, a zwłaszcza dzieciaki łase na słodycze. Robimy wspólne zdjęcia pod drzewem i pod szkołą z wywieszonym na tę okazję banerem, jakaś dziewczynka śpiewa piosenkę, idziemy do domu nauczyciela na obiad (ryż, kozie jelita, wywar z liścia itp). Ludzie są bardzo zadowoleni z naszego przyjazdu, każdy kto tylko ma okazję chcę uścisnąć nasze dłonie, ja na pożegnanie każdemu mówię chaha ha, co znaczy let it be, ale nic innego w języku Mara nie umiem. Używam tego zwrotu również przy powitaniach, podziękowaniach i przy każdej nadarzającej się okazji. Ktoś mi mówi jak jest „dziękuję” i „dzień dobry”, ale nie mogę zapamiętać.

Wracamy do Phury. Jest już ciemno, jemy kolację (ryż, ryba kupiona w Khaikhy, gotowana kapusta, kozie jelita itp.) w domu jednego z tutejszych nauczycieli, wracamy do Rest House i bawimy się przy ognisku, muzyce z jeepa i ryżowym winie domowej roboty.

Początkowo po jednej nocy w Phura mieliśmy wracać do Tuipangu, ale jest mała zmiana planów. Jedziemy do zobaczyć jeszcze jedno miejsce, o którym nawet w Mizoramie mało kto wie.

Najpierw jednak przejeżdżamy przez wioskę Lodaw (to nazwa Mara, po Mizoramsku wioska nazywa się Lungdar), kawałek na północ. Tam się zatrzymujemy żeby wybadać sytuację w szkole. Generalnie tutaj problemów raczej nie ma poza dwoma niepełnosprawnymi chłopcami. Ktoś woła, żeby obaj przyszli. Najpierw pojawia się 12-letni Beipha. Nie może chodzić, na plecach przynosi go jego matka. Im jest starszy i cięższy tym ma (a raczej jego rodzice mają) większy problem z przemieszczaniem się po wsi, w tym z dotarciem do szkoły, do której bardzo chce chodzić. Dostanie jednak pomoc – od kwietnia, kiedy zaczyna się kolejny semestr dostanie wózek, na którym będzie mógł się poruszać na terenie szkoły. A do tego zostanie wynajęty człowiek, który będzie go do tej szkoły nosił. Wioska oczywiście jest górzysta a droga taka sobie, więc tutaj wózek by się nie sprawdził. Po jakimś czasie przychodzi kolejny chłopak, Cardiva. Ten z kolei jest niemową. Obaj do tej pory nie chodzili do szkoły, zaczną dopiero po wakacjach. Będą musieli najpierw odrobić zaległości z poprzednich lat żeby dogonić dzieciaki uczącę się od początku.

Ale szkolne problemy rozwiązujemy tylko przy okazji. Nasz główny cel to kamienie na rzece. Miejsce nazywa się Chhura lub Saphao. Żeby tam dotrzeć bierzemy motorówkę. Kamienie nie byle jakie, wyglądają imponująco, jest zamek, łódź podwodna itp. (opis będzie później bardziej zdjęciowy niż słowny), kiedyś tu nawet potwór mieszkał, ale nikt z naszych nie zna dokładnie całej historii. Po dotarciu na miejsce lądujemy na brzegu rzeki i robimy sobie sesję zdjęciową. Wracając widzimy wybuch – ktoś łowi ryby. Jedna z ryb trafia w nasze ręce, bestia większa od tej kupionej wczoraj. Podczas patroszenia śmierdzi niemiłosiernie, oddalam się z prędkością światła, bo nie mogę wytrzymać. Zabieramy ją na dzisiejszą kolację. W drodze powrotnej do Phury trafia się jeszcze jeden rarytas. Mamy broń i nie wahamy się jej użyć. Benjamin trafia na ładnego pieska, strzela, trafia, zabieramy denata do jeepa. Psy są tutaj przysmakiem. To nie jakieś bezdomne kundle szlajające się po śmietnikach tylko takie dzikie, żyjące w zgodzie z naturą. Trochę czasu minie zanim jedzenie się przygotuje, ale w końcu jest. Ryż, ryba z rzeki, pies (żeby przybliżyć smak powiem, że przypominał mi małpę, którą jadłem rok temu w Laosie), wołowinka, niedorozwinięte banany, sproszkowana wątróbka wymieszana z chili, itp. Wracamy do Tuipangu, gdzie lądujemy w Circuit House na jedną noc.

Rano śniadanie w domu Mamte, przygotowane przez żonę jej brata. Ryż, świnka, niedorozwinięte banany, woda z gotowanej kapusty do popicia itp. Następny punkt programu to wizyta w lokalnym oddziale Mizoram Sarva Shiksha Abhiyan.Spotykamy się z szefem i z kilkoma pracownikami.

- Tuipang ok? – pyta plemienna pani roznosząca herbatkę. Zna jeszcze good morning i thank you.

- Ok – odpowiadam. Pani bardzo zadowolona zabiera puste filiżanki.

Zanim ruszymy do Saihy musimy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Mała wioska Serkor (Serkawr) kilka kilometrów od Tuipangu, znana też jako Lorrain Ville. Reginald Arthur Lorrain to poczęty w 1880 roku misjonarz, który wparował do Maralandu w 1907 roku i założył tu kościół. Misjonarza już od dawna nie ma, ale w wiosce żyje jego wnuczka Violet Lorrain Foxall, która teraz ma około 70 lat. Misjonarz był z UK, jego żona także, mąż ich córki też, więc wnuczka jest najprawdziwszym białym człowiekiem żyjącym z dala od cywilizacji. Ona wyszła już za lokalnego chłopaka. Mają 4 dzieci i 17 wnuków, wszyscy mają staropolskie imiona typu Susan, Vincent itp. Violet z męzęm oprowadzają nas po swoim domu zbudowanym w 1914 roku pełnym różnych antyków. Stare rozstrojone pianino, biblia z 1883 roku, zegary, obrazy, lampa Alladyna… Robimy zdjęcia wnętrz, każdy pozuje z gospodarzami na ganku. Kawałek dalej jest grobowiec rodziny Lorrainów. Kilka razy w miesiącu ktoś ich odwiedza, było też kilku białasów, którzy jednak znaleźli się tu przypadkiem włócząc się po okolicy i nie mając pojęcia na co trafią.

Wracamy. We wsi Kawlchaw pod najdłuższym mostem w Mizoramie robimy długi postój na kąpiel, pranie i mycie zakurzonego samochodu. A potem już prosto do Saihy, na krótko odwiedzamy domy Benjamina i Finally i lądujemy ponownie w Saiha Tourist Lodge.

Val jest zajęty, wpadnę do niego później na whiskacza a teraz sam idę na kolację. W jadalni siedzi kilku gości.

- Skąd jesteś i co tu robisz? – pyta jeden z nich.

- Z Polski, zwiedzam Mizoram.

- A my z Aizawl…

Lunglei-Saiha - awaria nr 1 Lunglei-Saiha - awaria nr 2 Saiha Pokoj w Saiha Tourist Lodge Tuipang, Lyuva Khutla Tuipang, Lyuva Khutla Khaikhy Szkola w Khaikhy Khaikhy, lunch time Na granicy z Birma Na granicy z Birma, rybacy Gdzies miedzy Khaikhy a Supha Supha Ognisko w Phura Chhura stones Chhura stones Ryba Biblioteczka w domu Violet Lorrain, Lorrain Ville Violet Lorrain Foxall Saiha, widok z hotelu Saiha, widok z hotelu ]]>
http://gadjo5.karczmarczyk.pl/2013/03/15/khaikhy-szkoly-wybuchy-i-jezus-na-koncu-swiata/feed/ 0